Co Cię skusiło do zgodzenia się na tą zależność między wami?
Co Cię podkusiło by wpuścić go do swojego życia co później stało się Twoim
uzależnieniem? Samotność? Tak, tutaj w Rosji byłaś okropnie samotna. Tak samo
jak on. Te miesiące, które „spędzałaś” z nim były najcudowniejszym bólem jaki
sobie zadawałaś w życiu.
Dzwonił,
pisał, przychodził. Nie odbierałaś, nie odpisywałaś, nie otwierałaś. Byłaś
silna. Przynajmniej tak Ci się wydawało. Za każdym razem widząc jego imię na
wyświetlaczu telefonu czy słysząc jego głos po drugiej stronie dużych ciemnych
drzwi, po prostu, zaczynałaś płakać. Toczyłaś wewnętrzną bitwę między sercem a
rozumem, uczuciem które do niego żywiłaś, a zdrowym rozsądkiem który mówił Ci
że życie u jego boku będzie usłane różami z masą kolców.
A może
ty takiego życia właśnie pragnęłaś?
Bałaś
się powrotu do Polski. Przecież te kilka lat temu jak stamtąd uciekałaś,
obiecałaś wszystkim, że więcej tam nie wrócisz, mówiłaś, że nie chcesz mieć nic
wspólnego z Twoja rodziną, do której teraz wracałaś z podkulonym ogonem i dzieckiem
w drodze bez mężczyzny u boku.
Spakowałaś
swoje rzeczy do walizek i ustawiłaś je w korytarzu. Przeszłaś się jeszcze raz
po pokojach upewniając się że wszystko zabrałaś. Wracały wspomnienia. Nie tylko
łóżkowych wyskoków z siatkarzem ale i wspólnych długich nocnych rozmów które
były tak cudowne. Wspominałaś dni, ranki kiedy czekał na Ciebie ze śniadaniem i
cudownym uśmiechem na twarzy.
Będzie
Ci tego brakować.
Spojrzałaś
na telefon kontrolując godzinę.
8
nieodebranych połączeń od: Łukasz.
Miałaś ochotę płakać. I to też
zrobiłaś. Siedziałaś na podłodze oparta o ramę łóżka. I płakałaś. Obiecałaś
sobie, że ostatni raz płakałaś z jego powodu. Musisz wziąć się w garść dla
siebie i tego małego życia które rośnie w Tobie.
Wstając poczułaś silny ból w
podbrzuszu, jakby ktoś wbił Ci tam ostry przedmiot. Krzyknęłaś z bólu i Zgięłaś
się w pół i zaczęłaś masować miejsce, ale ból tylko się nasilał. Resztkami sił
doszłaś do telefonu i wybrałaś numer pogotowia. Jak na jednym tchu podałaś swój
adres, tylko tyle zdążyłaś, bo straciłaś przytomność. Karetka byłą na miejscu po kilkunastu
minutach, od razu zabrali Cię do szpitala.
Następnym
co ujrzały Twoje oczy była biała szpitalna szala i kilka pikających maszyn z
boku łóżka i kroplówka podłączona do Twojej ręki. Chciałaś wstać, ale ona
skutecznie Ci to uniemożliwiła. W pomieszczeniu zjawiła się pielęgniarka wraz z
lekarzem.
- Co się stało? – zapytałaś zdezorientowana całą sytuacją.
Odpowiedź
była jedna.
- Bardzo nam przykro – spuścił wzrok – robiliśmy wszystko co
w naszej mocy – nagle przypomniał Ci się ból, strach, utrata przytomności.
Szybko złapałaś się za brzuch, płaski brzuch. Zdarzyłaś pokochać to dziecko,
tak bardzo cieszyłaś się na to, że będziesz je mieć.
- Jak to? – w Twoich oczach pojawiły się łzy które szybko
wypłynęły. Skuliłaś się na boku i po prostu rozpłakałaś. Straciłaś dziecko,
straciłaś Łukasza. Twoje życie nie miało sensu. Jedyne co teraz chodziło Ci po
głowie to chęć skończenia z sobą. Nie miałaś dla kogo żyć.
Nie wiesz
ile czasu minęło, ile tak leżysz i płaczesz, ale wiesz że sporo. Nie masz już
czym płakać, nie masz łez. Wokół Ciebie jest cisza, a za oknem zapadł już
zmrok, jak nie noc. Na korytarzu również cichły rozmowy. Przyszła do Ciebie
pielęgniarka. Zmieniła kroplówkę, spytała czy czegoś potrzebujesz. Nic nie
odpowiedziałaś. Nie miałaś na to siły. Zrezygnowana wyszła. Nie minęło kilka
chwil, a drzwi od Twojej Sali znów się otwarły. Nie zareagowałaś. Nie była to
pielęgniarka, nie był to lekarz. Wyczułaś to?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego mnie okłamałaś? –
odwróciłaś się w Jego stronę. Płakał. Ty też płakałaś. Usiadł obok Ciebie i
otarł łzy – Gabi, dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
- Łukasz przytul mnie – poprosiłaś, a on to zrobił. Objął
Cię mocno swoim ramieniem. Poczułaś się bezpiecznie i jeszcze bardziej się
rozpłakałaś. Nie wiedziałaś skąd on się tu wziął, jak się o tym dowiedział, ale
cieszyłaś się, że teraz się tu znalazł i był blisko. Że Cię wspierał w tym trudnum momencie. Cieszyłaś się, ze jesteś dla niego ważna. Ważna na tyle że zostawił wszystko i przyszedł do Ciebie.
Mamy jasnośc kto jest panem zachłannym.
Myśle, że wy wiedziałyście już dawno.
Wbrew pierwszej myśli jestem zadowolona z tego opowiadania.
Zdaję się na waszą wyobraźnię odnośnie dalszych losów Gabi i Łukasza.
Dziękuję za każde wejście na bloga, za każdy komenatarz, za każde ciepłe słowo.
Dziękuję wszystkim którzy tutaj się pojawili.
W miarę możliwości chciałabym, żeby każdy kto tutaj zajrzał zostawił coś po sobie, krótkie słowo, swoją opinię.
Zapraszam na Krzysia <3
miałobyć jutro, ale jutro będzie Ziomek na licealnym wspomnieniu.